Napisałam Wam wczoraj, że chociaż piszę
teraz drugi tom mojej komediowej trylogii, to dzieje się też coś dziwnego, co zakłóca mi moje normalne
funkcjonowanie. Mianowicie , bardzo niedawno, zrodziła się w mojej głowie historia, która po
prostu do mnie krzyczy. Nie mam tak zawsze. Nie. Pomimo tego, że napisałam już
całe 6 książek, zdarzyło mi się tak do tej pory tylko raz. A teraz drugi. Nie
wiem, jak mam poprawnie funkcjonować, skoro siedzi mi ona w głowie i nie
odpuszcza nawet na moment, więc pomyślałam, że może zrobi mi się jakoś tak
lepiej, kiedy podzielę się z wami fragmentem. Na pewno wyjdzie z tego jakiś większy projekt, ale na tę chwilę jest to zbiór pojedynczych, kilkustronicowych scen. Mam dla Was dziś jedną z nich:
W samotnej popielniczce stojącej na stole dogorywał ostatni niedopałek, a oni nawet
nie zauważyli, kiedy zostali w mieszkaniu sami. Przez uchylone okno wpadało do środka owiewające ich, mroźne, zimowe powietrze, a z nie wyłączonych przez nikogo głośników
nadal wydobywała się cicha, senna melodia. Kolejna piosenka z jakiejś
przypadkowej playlisty.
-
Lubię twoje obojczyki, wiesz? – powiedział rozmarzonym głosem opierając głowę o
wyciągniętą na oparciu kanapy rękę.
Zerknęła
na niego z delikatnym uśmiechem, wcale się temu wyznaniu nie dziwiąc, i krzyżując w kostkach wyciągnięte przed siebie nogi
wtuliła się w tę jego leżącą za jej plecami rękę jeszcze bardziej.
-
Wiem. Mówiłeś to już setki razy. Lubisz moje obojczyki. Wiem o tym.
Niepewnie powiódł po jednym z nich palcem.
- Ale chyba jeszcze nigdy nie podobały mi się aż tak.
- Ale chyba jeszcze nigdy nie podobały mi się aż tak.
Nie odsunęła się, chociaż tego wieczoru ponad milion
razy strzepnęła z siebie jego dłonie, więc na
jego usta wypłynęło dyskretne zadowolenie. Zamknął oczy rozkoszując się dotykiem
jej skóry. Poza obojczykami i olśniewającym uśmiechem lubił też ciepło jej
ciała. Chociaż nie… Uwielbiał je. Uwielbiał bez granic.
-
O czym teraz myślisz? – zapytała, tym razem patrząc przed siebie i leniwie uniosła rękę,
żeby dotknąć jego wiszącej obok jej głowy dłoni.
-
O tobie. I o mnie.
Przymknęła
oczy urzeczona tonem jego głosu. Ona dla odmiany chyba najbardziej lubiła
właśnie go słuchać.
-
A ty? O czym myślisz? – zapytał, zaplatając palce z jej palcami.
-
Nie wiem. Chyba o niczym. Chyba odpływam - wyznała, pomimo tego, że wcale nie była pijana. Chociaż alkohol, który wypiła, sprawiał, że czuła się teraz naprawdę przyjemnie, nadal miała kontakt z rzeczywistością.
-
Aha – mruknął i potarł kciukiem skórę na wierzchu jej dłoni.
Z zamkniętymi oczami i sielskim uśmiechem zdawała mu się wyglądać teraz trochę
jak mała dziewczynka.
-
I co jeszcze myślisz? – zapytała. Nie otwierając oczu ani na moment wsłuchała się jeszcze bardziej
w dopływającą do jej uszu, cichą muzykę. Podobała jej się. Była przenikająca i smutna. W pewien trudny do opisania sposób wspaniała.
Znowu
potarł kciukiem jej skórę.
-
Że chciałbym całować teraz twoje obojczyki - powiedział.
Powoli
otworzyła oczy i przekręciła głowę w jego kierunku. Nadal trzymała go jednak za
rękę.
-
Co? Co powiedziałeś?
-
Chciałbym cię teraz całować Ada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz