A czego? I najnowszej książki i redakcji "Nieszczęść". Więc dzieje się, oj dzieje. I to nie tylko literacko. Ale może od początku, prawda?
Jeśli chodzi o moją drugą książkę, która trafi w Wasze ręce, czyli "Nieszczęścia chodzą stadami", to mam nadzieję, że już niedługo będziemy mieli dla Was z Czwartą Stroną garść konkretnych informacji, a teraz (wybaczcie) jeszcze raz poopowiadam Wam trochę na tzw. okrętkę. Jesteśmy już z panią Kingą po redakcji i zostało mi tylko poświęcić dzisiejszą noc na ostatnie przeczytanie tekstu oraz "zaakceptowanie". Oczywiście nie zaakceptować nie mogę, tym bardziej, że ta redakcja kosztowała mnie sporo pracy, więc to tylko formalność, ale trzeba się wczytać. Piąty już raz w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Ale spokojnie, jeszcze mi ta historia nie zbrzydła, wiec nie jest tak źle. Zresztą czytam ją w kółko własnie dla Was. Żeby była jak najlepsza :)
Ach! Dostaję od Was dużo wiadomości na Facebooku, że czekacie na "Nieszczęścia" z niecierpliwością! Jesteście dodatkową motywacją, żeby wysilać swoje szare komórki i ulepszać tę historię na maksa. Dziękuję <3
Co do książki, którą właśnie piszę, to gdyby nie fakt, że mam w piątek kolokwium z dość "ciężkiego" przedmiotu, już bym ją pewnie skończyła. Niestety, piszę tylko wieczorami i to z tak zwanego doskoku, więc czasowo się to trochę rozciąga. Ale za to przyjemność jeszcze większa. No i to komedia, czyli w ramach relaksu po nauce można się pośmiać. (Bo pisząc czasem sama się śmieję, ten typ tak ma :P). Tylko smutno, że znowu trzeba się będzie rozstać z bohaterami. I to takimi naprawdę... no fajnymi, co ja będę owijać w bawełnę. W moich oczach są fajni, polubiłam ich, a tu koniec :( Mam ostatnio taką refleksję, że życie kogoś, kto pisze książki pełne jest strat... Nie wiem, na ile to prawda, ale ja czuję smutek przy kończeniu każdej książki. Trochę to przewrotne, prawda? Bo powinnam się cieszyć...
Pozdrowienia! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz