niedziela, 11 października 2015

TRUDNA OPOWIEŚĆ
Napisałam Wam wczoraj, że chociaż piszę teraz drugi tom mojej komediowej trylogii, to dzieje się też coś dziwnego, co zakłóca mi moje normalne funkcjonowanie. Mianowicie , bardzo niedawno, zrodziła się w mojej głowie historia, która po prostu do mnie krzyczy. Nie mam tak zawsze. Nie. Pomimo tego, że napisałam już całe 6 książek, zdarzyło mi się tak do tej pory tylko raz. A teraz drugi. Nie wiem, jak mam poprawnie funkcjonować, skoro siedzi mi ona w głowie i nie odpuszcza nawet na moment, więc pomyślałam, że może zrobi mi się jakoś tak lepiej, kiedy podzielę się z wami fragmentem. Na pewno wyjdzie z tego jakiś większy projekt, ale na tę chwilę jest to zbiór pojedynczych, kilkustronicowych scen. Mam dla Was dziś jedną z nich: 

W samotnej popielniczce stojącej na stole dogorywał ostatni niedopałek, a oni nawet nie zauważyli, kiedy zostali w mieszkaniu sami. Przez uchylone okno wpadało do środka owiewające ich, mroźne, zimowe powietrze, a z nie wyłączonych przez nikogo głośników nadal wydobywała się cicha, senna melodia. Kolejna piosenka z jakiejś przypadkowej playlisty.
- Lubię twoje obojczyki, wiesz? – powiedział rozmarzonym głosem opierając głowę o wyciągniętą na oparciu kanapy rękę.
 Zerknęła na niego z delikatnym uśmiechem, wcale się temu wyznaniu nie dziwiąc, i krzyżując w kostkach wyciągnięte przed siebie nogi wtuliła się w tę jego leżącą za jej plecami rękę jeszcze bardziej.
- Wiem. Mówiłeś to już setki razy. Lubisz moje obojczyki. Wiem o tym.  
Niepewnie powiódł po jednym z nich palcem. 
- Ale chyba jeszcze nigdy nie podobały mi się aż tak. 
Nie odsunęła się, chociaż tego wieczoru ponad milion razy strzepnęła z siebie jego dłonie, więc na jego usta wypłynęło dyskretne zadowolenie. Zamknął oczy rozkoszując się dotykiem jej skóry. Poza obojczykami i olśniewającym uśmiechem lubił też ciepło jej ciała. Chociaż nie… Uwielbiał je. Uwielbiał bez granic. 
- O czym teraz myślisz? – zapytała, tym razem patrząc przed siebie i leniwie uniosła rękę, żeby dotknąć jego wiszącej obok jej głowy dłoni.
- O tobie. I o mnie. 
Przymknęła oczy urzeczona tonem jego głosu. Ona dla odmiany chyba najbardziej lubiła właśnie go słuchać.
- A ty? O czym myślisz? – zapytał, zaplatając palce z jej palcami.
- Nie wiem. Chyba o niczym. Chyba odpływam - wyznała, pomimo tego, że wcale nie była pijana. Chociaż alkohol, który wypiła, sprawiał, że czuła się teraz naprawdę przyjemnie, nadal miała kontakt z rzeczywistością. 
- Aha – mruknął i potarł kciukiem skórę na wierzchu jej dłoni. 
Z zamkniętymi oczami i sielskim uśmiechem zdawała mu się wyglądać teraz trochę jak mała dziewczynka.
- I co jeszcze myślisz? – zapytała. Nie otwierając oczu ani na moment wsłuchała się jeszcze bardziej w dopływającą do jej uszu, cichą muzykę. Podobała jej się. Była przenikająca i smutna. W pewien trudny do opisania sposób wspaniała. 
Znowu potarł kciukiem jej skórę.
- Że chciałbym całować teraz twoje obojczyki - powiedział. 
Powoli otworzyła oczy i przekręciła głowę w jego kierunku. Nadal trzymała go jednak za rękę.
- Co?  Co powiedziałeś?
- Chciałbym cię teraz całować Ada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz