piątek, 30 grudnia 2016

Garść refleksji....

   ... z powodu kończącego się roku. 
  Zastanawiam się od czego zacząć i chyba rozpocznę stwierdzeniem, że kończę ten uciekający rok refleksją, że mam w życiu fajny czas. Naprawdę. I choć nie znoszę słowa "fajny", to pasuje mi ono tutaj idealnie. Tak się złożyło, że ostatnio miałam przyjemność rozmawiać z wieloma znajomymi, z którymi nie widziałam się od lat, i wiele z tych osób pytało co u mnie, a mi cisnęło się na usta właśnie to zdanie: mam teraz w życiu fajny czas. 

  Podtrzymuję to. Jestem spełnionym człowiekiem i oby ten stan trwał również w nadchodzącym roku. Otaczają mnie życzliwi ludzie, robię to, co kocham najbardziej i naprawdę nie wiem, czego mogłabym życzyć sobie więcej. (Poza, oczywiście, księciem z bajki.) 



Garść podsumowań

  Rok 2016 to był cudowny czas. Do Waszych rąk trafiły aż cztery moje książki, a napisałam sześć. No, prawie siedem. Każda z nich jest historią o szczęśliwej, bądź mniej szczęśliwej miłości i wierzcie mi, że w każdą włożyłam ogrom pracy, a przede wszystkim serca. Dokształcałam się z wielu obcych mi do tej pory tematów, a historia w mojej wyszukiwarce nie jednego przyprawiłaby o stan przedzawałowy, w końcu nie każda młoda kobieta wpisuje w google hasła w stylu: gdzie można w Gdańsku oddać niechciane dziecko. Ale, słowo, to było mi potrzebne tylko do książki. 
  Miałam też przyjemność uczestniczyć w wielu fantastycznych spotkaniach autorskich, (najmilej wspominam Lato z Książką w Łebie, ale każde było niesamowite), wyjątkowej sesji zdjęciowej i poznać cudownych ludzi zakochanych w książkach nie mniej, niż ja. Po każdym z nich coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że stwierdzenie, iż Polacy nie czytają książek jest mitem i to dodawało oraz dodaje mi skrzydeł. Tak samo, jak każde dobre słowo od Was, za które serdecznie dziękuję. Moja praca bez Was nie miałaby sensu. (Szczególnie dziękuję za wszystkie wspaniałe wiadomości wysyłane po lekturze "Bez ciebie". To ważna dla mnie historia i jestem mile zaskoczona, że tak bardzo poruszyła Wasze serca. Wasze wiadomości utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto pisać nie tylko o tym, co w życiu zabawne i różowe, ale też o tej szarej, czasem okrutnej rzeczywistości. To było mi bardzo potrzebne.)
  Pragnę w tym miejscu podziękować również całemu zespołowi Czwartej Strony, a przede wszystkim osobom, z którymi mam żywy kontakt. To dzięki pracy tych osób moje książki mogą cieszyć oko Was, Czytelników oraz mnie, autorki, która czasem ma już tych swoich tekstów po dziurki w nosie. Atmosfera pracy jest szalenie ważna, a ja otwierając każdą wiadomość z wydawnictwa szeroko się uśmiecham. No dobrze, może poza tymi z plikiem w trakcie redakcji. Ale przecież nie może być za pięknie. 
 A'propos redakcji: moimi ulubionym błędami, jakie popełniłam w mijającym roku były frazy: założyła głowę na kaptur oraz ptaki latały jej nad głowami. Ale każdemu się zdarza, prawda? 
Niezmiennie dziękuję też wszystkim moim bliskim: rodzinie, przyjaciołom, znajomym, którzy wspierają mnie w tym co robię i całkiem nieźle znoszą moje okresowe nieobecności w rzeczywistości oraz różne dziwactwa. Życie z pisarzem musi być trudne. Mam tego świadomość. 

Garść zapowiedzi
  Jeżeli chodzi o rok 2017, to staram się nie czynić zbyt wielu planów, bo życie i tak je zweryfikuje. Na pewno jednak do Waszych rąk trafią moje kolejne książki (w tym następne dwa tomy trylogii o Zuzannie - to wiadomość dla wszystkich fanek "Takie rzeczy tylko z mężem"), ale będzie też parę niespodzianek. Mam nadzieję, że odbierzecie je pozytywnie :)  
 Zamierzam też nadal sporo pisać, mój kalendarz już teraz pęka w szwach, ale to dobra wiadomość. Nie ma nic gorszego od nudy i bezproduktywności. Po głowie plączą mi się już kolejne historie i tylko czekam, aż będę miała trochę wolnego czasu by przelać je na papier. 
 A jak zacznę ten rok? 11 stycznia premiera "Kobiety wzdychają częściej", której już nie mogę się doczekać, potem czeka mnie redakcja kolejnej książki połączona z nauką do egzaminów, bo zbliża mi się sesja, a po sesji zamierzam wyjechać na prawdziwe ferie bez laptopa i z wyłączonym telefonem. 

 Wam natomiast życzę wszystkiego dobrego w zbliżającym się roku. Oby był tak samo dobry, jak poprzedni, a nawet i lepszy. Spełnienia marzeń! 

czwartek, 1 grudnia 2016

No i mamy grudzień...

Nie wiem jak Wam, ale mnie czas ucieka stanowczo zbyt szybko. Dopiero co był wrzesień, a tu budzę się rano i widzę w kalendarzu pierwszy grudnia. Nie wiem, jak to się dzieje. Życie pędzi przed siebie w szaleńczym tempie. Zostały mi już tylko trzy tygodnie do powrotu do domu na święta. A wcześniej jeszcze tyle musi się zdarzyć! I tyle muszę napisać! 

Grudzień to będzie u mnie zabiegany miesiąc. Czeka mnie sporo wyjazdów, w tym na spotkanie autorskie z młodzieżą w bibliotece w Żurominie, do której zawsze przyjeżdżam z radością i sentymentem oraz wizyta u wydawcy. Mam też na głowie kilka spraw związanych ze studiami, trzymajcie kciuki, żeby wszystko poszło bezproblemowo i dobrze. Obym tylko wykrzesała w chwilach wytchnienia trochę czasu na pisanie.

No właśnie, podpytujecie mnie ostatnio, co piszę. Otóż pracuję nad kolejną komedią i od razu mówię, że nie jest to III część trylogii o Zuzannie. Ta jest już dawno napisana i trafi w Wasze ręce w 2017 roku Podobnie, jak i "Kobiety wzdychają częściej" - druga część, której premiera już 11 stycznia. Czyli trochę za ponad miesiąc. Powoli zbliża się też czas redakcji kolejnej książki, więc jak zawsze na płaszczyźnie literackiej sporo się u mnie dzieje. Umilam sobie ten czas wieczornym piciem herbaty z cytryną, pomarańczą i goździkami, dzięki której ciemność za oknem nie jest aż taka straszna, jakby się mogło wydawać. Co prawda w Gdańsku mogę jedynie pomarzyć o kominku z poniższego zdjęcia, ale zastępuję go takim małym do topienia zapachowych wosków. Też jest przyjemnie. A co u Was? Wam też czas tak szybko ucieka? I jakie macie plany na grudzień, poza wyszukiwaniem prezentów? Dajcie znać w komentarzach albo na Facebooku, jestem bardzo ciekawa.  :) 



niedziela, 27 listopada 2016

Zima w "Nieszczęściach"

W Gdańsku biało. Gdyby nie porywisty wiatr, mogłabym się tym faktem nawet ucieszyć. Kiedy popatrzyłam przez okno przypomniała mi się jedna ze scen z "Nieszczęść" dziejąca się w zaśnieżonym ogrodzie otaczającym młyn Krzysztofa. Pamiętacie ją jeszcze? :) Fajnie by było znaleźć się dziś w pachnącym drewnem domu, usiąść przy kominku i wypić ciepłą herbatę. Albo mleko z masłem i miodem :) Ależ ci moi bohaterowie mają fajne życie! Czasami znajdują się w takich sytuacjach, że aż im zazdroszczę! 

"– Moja przyjaciółka usilnie twierdzi, że mam słabość do zdradzieckich mężczyzn, więc pewnie też i do drzew - zaśmiała się Marta.

– Ach tak. To brzmi bardzo ciekawie – [Krzysztof] popatrzył na nią i nie mogąc się powstrzymać, złapał Martusię za ręce po czym przewrócił ją w śnieg.
– Ej! – oburzyła się natychmiast. – Co ty robisz?! Puszczaj! – pisnęła i zaczęła się niebezpiecznie szarpać, kiedy Krzysztof runął obok niej, zanosząc się gromkim śmiechem. 
– Korciło mnie, żeby zobaczyć cię leżącą w śniegu od wczoraj, kiedy to tańczyłaś w spadających z nieba płatkach. Twoje oczy aż gryzą się z tą bielą i wydają się jeszcze bardziej hipnotyzujące."

Ach, ten zdradziecki judaszowiec! ;)



poniedziałek, 21 listopada 2016

Kobiety wzdychają częściej




Miło mi poinformować, że 11.01.2017 ukaże się moja najnowsza powieść, "Kobiety wzdychają częściej". Jest to II tom historii Zuzanny znanej czytelnikowi z "Takie rzeczy tylko z mężem". 

Jeżeli myślicie, że bycie mężatką jest proste, to jesteście w błędzie!
Zastanawiałyście się kiedyś, jak to jest mieszkać pod jednym dachem z mężem, obłędnie przystojnym wuefistą i byłym narzeczonym?
Zuzanna właśnie znalazła się w takiej sytuacji. Gdyby tego było mało, do Jaszczurek przyjeżdża ekipa telewizyjna, by nakręcić film o wypadku, który zdarzył się tuż pod jej domem! Zuzanna niespodziewanie zostaje gwiazdą filmową i nie jest tym zachwycona…
Kobiety wzdychają częściej to zwariowana i barwna opowieść o tym, że bycie kurą domową niekoniecznie polega na gotowaniu obiadów, sprzątaniu i robieniu prania.

niedziela, 11 września 2016

O "Grzechu wartej"





Nie mogę się doczekać premiery, naprawdę. Odkąd tylko skończyłam pisać tę książkę, a było to w lutym, z niecierpliwością czekałam na dzień, w którym wezmę ją do ręki, a jeszcze bardziej na chwilę, w której to Wy zasiądziecie do lektury. Jest ekscytacja i stres. Chyba jeszcze większe niż przy poprzednich książkach, co może wydać się zabawne, bo to już przecież piąta. Ale "Grzechu warta" to taka moja wychuchana i wyczekana Agatka. Książka, którą nosiłam w głowie ponad rok i którą napisałam w mniej niż dwa tygodnie. Mam do niej szczególnie emocjonalny stosunek.

Odkąd tylko kilkunastoletnia Agata oczarowała w pociągu ("Nie zmienił się tylko blond") pewnego kochającego koty konduktora, wiedziałam, że muszę napisać o niej osobną książkę. Ta  uparta i postrzelona dziewczyna miała w sobie coś, co mnie do niej przyciągnęło. Bardzo szybko zrodził się w mojej głowie pomysł na jej książkę, jej odrębną opowieść. I choć fabuła może wydawać się trochę nierzeczywista i nierealna, to chciałam, żeby właśnie taka była. Od początku pragnęłam stworzyć bohaterkę, której wszystko wolno i wszystko można - taką drugą Halinkę, która nie martwi się o nikogo i o nic, ale robi to, na co ma ochotę, oraz osadzić ją w niezwykle szalonej i zwariowanej fabule, a może: sytuacji bez wyjścia.  I za każdym razem, gdy myślałam o pewnej mało legalnej agencji, o której chciałabym napisać, nie widziałam w tej roli żadnej innej postaci, poza Agatą - blondwłosą, długonogą uwodzicielką. Ta bohaterka wydawała mi się być stworzona do roli, którą jej przeznaczyłam i odwrotnie. 

Pisanie "Grzechu wartej" wyglądało zupełnie inaczej, niż  moja, nazwijmy to: zwykła praca nad książką. Zabrałam się za nią po kilkutygodniowej przerwie w pisaniu i nie mogłam przestać opowiadać tej historii. Wstawałam rano, siadałam do laptopa i poza przerwami na obiad albo wyjściem na uczelnię, przez cały czas pisałam. Po kilka, a nawet kilkanaście godzin dziennie. Historia Agaty pochłonęła mnie bez reszty. Myślałam o niej bez przerwy i sama chciałam wiedzieć, co będzie dalej. Bo mimo ogólnego zarysu, który miałam w głowie, bohaterom udało zaskoczyć się mnie samą. Ich decyzje zupełnie psuły mi szyki i zaskakiwały. Jeszcze nigdy pisanie żadnej książki nie sprawiło mi tak wielkiej frajdy i nie wciągnęło do takiego stopnia. Nigdy nie przypuszczałam, że książka może zaskoczyć samego autora, ale najwidoczniej byłam w błędzie. 

Dlatego, Drogie Czytelniczki, niezmiernie mi miło, że i Wy czekacie na "Grzechu wartą". Mam wrażenie, że to moja najbardziej zwariowana i zaskakująca komedia, w której bohaterom wszystko wolno i wszystko można. (No dobrze, prawie wszystko.) Mam nadzieję, że zwariowana historia Agaty, jej nadopiekuńczej babci oraz pozostałych bohaterów przypadnie Wam do gustu i że się polubicie. Życzę Wam tak samo miłej lektury, jak dla mnie było przyjemne pisanie tej książki. Czekam na Wasze wiadomości opisujące wrażenia po lekturze i zdjęcia "Grzechu wartej". 


Z pozdrowieniami, Agata

wtorek, 12 lipca 2016

Lato z Książką w Łebie



9 lipca miałam przyjemność uczestniczyć we wspaniałym wydarzeniu, mianowicie Lecie z Książką, które w ten właśnie weekend odbywało się w Łebie. Pierwszy raz brałam udział w plenerowym wydarzeniu promującym czytelnictwo na tak dużą skalę i muszę przyznać, że jestem nim szczerze zachwycona. A przede wszystkim zaimponowała mi frekwencja czytelników, którzy przybyli na zarówno moje, jak i inne spotkania. Jeszcze nigdy nie mówiłam do tak wielu ludzi na raz. Nasuwa mi się tylko jeden wniosek: stwierdzenie, że Polacy nie czytają, to mit. A przynajmniej tak właśnie jest w Łebie. 

Wróciłam do domu pełna pozytywnej energii i zapału do dalszej pracy również dzięki indywidualnym rozmowom z Wami, Drogie Czytelniczki. Dopiero, gdy słyszę od Was, że przeżywałyście w prawdziwym świecie dokładnie to samo, o czym piszę, albo że zwykle stronicie od literatury kobiecej, ale zachęciłam Was do przeczytania mojej książki tak bardzo, że mimo wszystko kupujecie ją i przychodzicie po autograf, czuję, że moja praca ma sens. Urzeczywistniacie te wymyślone przeze mnie historie i motywujecie mnie do pracy. Jestem Wam za to niesamowicie wdzięczna! :) 

czwartek, 12 maja 2016

SPOTKANIE W GDAŃSKIM MATRASIE 


Już 14 maja (sobota) o godz. 18:00 będę miała przyjemność gościć na spotkaniu autorskim w gdańskim Matrasie w Galerii Bałtyckiej!

Będzie to prapremiera mojej najnowszej powieści pt. "Bez ciebie". Podczas spotkania będziecie mogli przedpremierowo nabyć ten tytuł. 

Porozmawiamy o książkach, pisaniu, ale nie tylko. Chętnie podpiszę Wam też książki! Serdecznie Was zapraszam. Mam nadzieję, że będziecie!  :) 


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

BEZ CIEBIE

Moje Drogie Czytelniczki,
z dumą prezentuję Wam okładkę mojej trzeciej powieści, którą już 18 maja 2016, razem z Czwartą Stroną oddamy w wasze ręce. Jest to książka o trudnej miłości, która nie przypomina moich dotychczasowych utworów, jakie mogłyście czytać. Jest o wiele bardziej problematyczna i niekomediowa, ale mam nadzieję, że w takim wydaniu też Wam się spodobam i dobrze przyjmiecie ten utwór. Poniżej krótka zapowiedź: 




Czy można pokochać po raz drugi, gdy nie jest się w stanie zaufać?

Lucy znajduje w kamienicy syna jego pobitą żonę. Orientuje się, że to mąż zgotował Katarzynie piekło. Pod wpływem impulsu Lucy decyduje się pomóc synowej. Razem z młodym lekarzem, Alanem, zabierają dziewczynę do Toronto, gdzie przechodzi długą rekonwalescencję i powoli staje na nogi. Katarzyna zaczyna nowe życie, a między nią a lekarzem rodzi się nić porozumienia. Właśnie wtedy widmo jej bolesnej przeszłości dotkliwie daje o sobie znać…

Wzruszająca opowieść o tym, że czasem najlepsze, co można zrobić dla drugiej osoby, to pozwolić jej odejść.

sobota, 2 kwietnia 2016

DOBRY WIECZÓR! 

Długo się do Was nie odzywałam, ale to jak zawsze przez nadmiar zajęć. Mam w kwietniu 3 egzaminy, a dodatkowo pracujemy z Czwartą Stroną nad kolejnymi książkami dla Was i piszę kolejną. Już wkrótce zdradzę Wam na ten temat coś więcej, ale musicie jeszcze chwilkę poczekać, bo co to za przyjemność zapowiadać nową książkę bez pokazania od razu okładki? :) 

Jeszcze kilka zdań o "Nieszczęściach": 
Bardzo Wam dziękuję, że czytacie. Właściwie każdego dnia dostaję od Was informację o tym, że macie książkę albo zamierzacie ją czytać czy polecacie znajomym. To dla mnie szalenie ważne, więc piszcie do mnie tak samo często, jak piszecie i dzielcie się swoimi wrażeniami po lekturze. Jestem otwarta na krytykę! Wiem już na przykład, że chcecie więcej dialogów między bohaterami, a mniej opisów. I że uwielbiacie Halinkę. To bardzo dobrze, bo jeszcze ją na kartach moich książek spotkacie. :) 

W związku z tą premierą trochę się u mnie zadziało. Znów odwiedziłam Radio 7 (tutaj link do kilku zdań o "Nieszczęściach" dla osób, które nie słuchały pełnego wywiadu: link), udzieliłam wywiadu do lokalnej gazety, a także umówiłam się na dwa spotkania autorskie. Jedno z nich odbędzie się 15 kwietnia o 12.00 w budynku Powiatowo-Miejskiej Biblioteki Publicznej w Żurominie  - serdecznie zapraszam, (zabierzcie też swoje książki!), a drugie z dziećmi z Samorządowej Szkoły Podstawowej w Raczynach. Chyba nawet bardziej stresuje mnie to drugie, bo wiadomo, że nie ma bardziej wymagającej publiczności od dzieci.:) 

Poza tym cieszę się wiosną za oknem i słońcem. Mam nadzieję, ze Wy też! 
Pozdrawiam serdecznie :) 

wtorek, 15 marca 2016

1 DZIEŃ DO PREMIERY 

TO JUŻ JUTRO. Wyczekana, wytęskniona premiera! Te kilka miesięcy oczekiwania i pracy nad "Nieszczęściami" zleciały tak szybko, że nawet się nie obejrzałam! Aż łezka się w oczu kręci! 

Mam też dobrą wiadomość! Egzemplarze autorskie w końcu dotarły. Niestety, zupełnie inne niż te zaginione, ale być może w jakiejś dalszej przyszłości tamte wrócą do Poznania i się nie zmarnują. Niestety, przyszły do domu, a nie do Gdańska, gdzie mieszkam na co dzień i jeszcze chwilę muszę poczekać, aż dostanę je w swoje ręce, ale najważniejsze, że już są i czekają! :) Jak tylko je dopadnę, podrzucę Wam tutaj zdjęcia. (Specjalnie kupiłam sobie do nich różową tunikę :P) 

Mam też dla Was link do kolejnej przedpremierowej recenzji, tym razem na lubianym przeze mnie blogu Lustra Książek, zaglądajcie - LINK. Bardzo dziękuję autorce za miłe słowa :) 

A tymczasem uciekam dalej przygotowywać grafikę konkursową na jutrzejszy dzień! Śledźcie  jutro mojego Facebooka, będzie można wygrać nowiuchny, różowiutki egzemplarz "Nieszczęść"! Na zakończenie pragnę też podzielić się z Wami tym, co dzieje się na liście bestsellerów empiku w kategorii literatura obyczajowa. To przerasta moje najśmielsze oczekiwania! Oczywiście tylko dzięki Wam :)


poniedziałek, 14 marca 2016

2 DNI DO PREMIERY 

Popłakałam się. Właśnie przeczytałam pierwszą recenzję, w dodatku nie byle kogo, bo bardzo wybrednej recenzentki, której nie do końca podobał się "Nie zmienił się tylko blond". Link macie tutaj - KTO CZYTA NIE PYTA. Pozwolę sobie zacytować kilka zdań z tekstu Pani Ani: 

"Muszę przy tym przyznać, że Nieszczęścia są znacznie lepsze niż Nie zmienił się tylko blond… Agata Przybyłek popracowała nad stylem, językiem, kreacją postaci i fabułą. Książka jest bowiem napisana lekko (ale z nutą poetyckości), fabuła posiada intrygującą tajemnicę i niesie za sobą przesłanie, a postacie są różnorodne i stanowczo bardziej „ludzkie” niż wcześniej."

No i jak tu się ma autorka nie wzruszyć? 

"Gigantyczny plus za wiedzę psychologiczną." - Jednak na coś te moja studia się przydają! w "Nieszczęściach" zetkniecie się z konsekwencjami traumy, emocjonalną pustką i brakiem poczucia bezpieczeństwa. W tajemnicy powiem, że napisałam już książkę o PTSD a teraz piszę o SBS. Psychologii więc dostaniecie ode mnie w najbliższym czasie aż nadto! :) 

A co by nie było tak kolorowo - moje egzemplarze autorskie "Nieszczęść" zaginęły gdzieś w świecie. Ale w sumie chyba sama jestem sobie winna - trzeba było nazwać książkę bardziej szczęśliwie. Mam nadzieję, że kiedyś jednak dotrą, prawda? :) 


niedziela, 13 marca 2016

3 DNI DO PREMIERY 

Coraz więcej z Was pisze mi, że ma już swoje "Nieszczęścia", zaczyna czytać i nawet wysyła zdjęcia! Niezmiernie mi miło, że się tym ze mną dzielicie, każde Wasze dobre słowo jest dla mnie wyjątkowo ważne i budujące. Z niecierpliwością czekam na pierwsze recenzje! Mam też nadzieję, że na dniach wrzucę Wam tutaj zdjęcia ze swoimi egzemplarzami! 

Tymczasem książka pnie się coraz wyżej w rankingach. Dziś na EMPIKU już 17. Dziękuję! To zaszczy widzieć swoją książkę pośród tak znanych nazwisk i tytułów! Wszystko to dzięki Wam. :) 


piątek, 11 marca 2016

5 DNI DO PREMIERY

Już tylko 5 dni do premiery "Nieszczęścia chodzą stadami". Jak ten czas szybko leci! Stres miesza się z ekscytacją, ekscytacja ze stresem, obgryzając paznokcie czekam na pierwsze recenzje (i mam nadzieję, że nie zostanę zjedzona za to, co w tej książce nawypisywałam), a za dwa, góra trzy dni dojdzie do tego bezsenność i wypadanie włosów. Chociaż może i tak nim to nastąpi zostanę zlinczowana za nietolerancję na tle rasowym, której, w wykonaniu Pani Haliny, jest w "Nieszczęściach" co niemiara. 

Oczywiście żartuję. 

Jak to przed premierą troszkę denerwuję się, czy "Nieszczęścia" Wam się spodobają, ale to bardzo pozytywne uczucie. Dostałam właśnie pierwszą wiadomość od jednej ze znanych recenzentek, że czyta, podoba jej się, zamawia właśnie pierwszy tom i mam potencjał. Za miłe słowa bardzo dziękuję. 

Chciałabym w tym poście podzielić się z Wami także zdjęciami z gali kończącej III edycję Powiatowego Konkursu Poetyckiego im. Władysława Orkana, podczas której miałam przyjemność odpowiadać na pytania czytelników i powiedzieć kilka słów od siebie. Było to cudowne wydarzenie, zostałam wspaniale przyjęta i bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w nagradzaniu młodych poetów, którzy zaczynają swoją przygodę z literaturą, a także podzielić się z nimi swoimi doświadczeniami. Było to moje pierwsze spotkanie autorskie. 




czwartek, 25 lutego 2016

ROCZNICA WYDARZENIA prawie HISTORYCZNEGO 



Moja cudowna Przyjaciółka uświadomiła mi wczoraj, że od wieków nic tu dla Was nie napisałam, więc piszę. A tym bardziej mi miło, że robię to w rocznicę bardzo ważnego dla mnie wydarzenia. Dokładnie rok temu, 25 lutego, dostałam maila od wydawnictwa, że moja pierwsza książka, "Nie zmienił się tylko blond", została włączona do planu wydawniczego. (Z pewnością pamięta ten fakt również jedna z moich współlokatorek, do której pokoju wbiegłam rano w piżamach krzycząc w niebogłosy i śmiejąc się jak wariatka.)

Pisałam Wam już wielokrotnie, jak wspaniale moje życie zmieniło się od tego momentu i nadal podtrzymuję swoje zdanie w tej sprawie. A żeby się nie powtarzać, poświęcę ten post temu, co aktualnie dzieje się w moim literackim świecie. 

Po pierwsze: 16 marca premiera mojej drugiej książki pt "Nieszczęścia chodzą stadami". Zainteresowanych fabułą odsyłam do specjalnej zakładki na górze strony. Pragnę też zasygnalizować fakt, że na stronach internetowych wielu księgarni (takich jak matras, ravelo, empik i wiele, wiele innych) możecie już kupić "Nieszczęścia" w przedsprzedaży. Przedsprzedaż oznacza, że jeśli dokonacie zakupu już dziś czy jutro,  książka trafi w wasze ręce dokładnie w dniu premiery. Sympatyczna opcja, prawda? 
Mam nadzieję, że czekacie na "Nieszczęścia chodzą stadami" tak samo bardzo, jak ja, choć muszę przyznać, że ja już zaczynam się niepokoić o to, czy przypadną Wam do gustu. Jest to książka nieco bardziej problematyczna niż "Nie zmienił się tylko blond", mam nadzieję, że nie mniej zabawna, a przede wszystkim wypełniona zapachem dojrzewających jabłek, kwitnących marcinków, a także zielarstwem. 

Po drugie: wiosną będę miała przyjemność uczestniczyć w dwóch spotkaniach autorskich. Pierwsze z nich odbędzie się 3 marca w liceum, do którego niegdyś uczęszczałam, z okazji rozstrzygnięcia i gali Powiatowego Konkursu Poetyckiego im. Władysława Orkana. Drugie natomiast, nieco później, 15 kwietnia, zostanie zorganizowane w Powiatowo-Miejskiej Bibliotece Publicznej w Żurominie. Już teraz bardzo się cieszę na samą myśl o spotkaniu z Czytelnikami! :) 

Po trzecie: nie przestaję intensywnie pisać kolejnych pozycji (choć to pewnie nie nowość). Dokładnie w poniedziałek zakończyłam okres pracy nad kolejną komedią, której fabuła wyjątkowo mnie pochłonęła. Było to dla mnie najbardziej intensywny czas pisania jak dotąd, jeszcze nigdy nie pracowałam nad przez niemal całe dnie! Usprawiedliwiam ten fakt tym, że w styczniu i na początku lutego miałam zastój twórczy z powodu sesji (wszystkie egzaminy zaliczone!). Teraz do poniedziałku odpoczywam i nie tworzę ani nie poprawiam. Na weekend będę miała bardzo miłego gościa, więc odetchnę od literatury i dam swojej głowie oderwać się od poprzedniej historii (palcom też, napisanie kilkuset stron na klawiaturze na pewno dało im się w kość). 

Tyle literacko u mnie. Postaram się pisać tu dla Was częściej. 
Pozdrawiam serdecznie!